You are currently browsing the monthly archive for Kwiecień 2013.

Jakie są Twoje trzy pierwsze skojarzenia kiedy myślisz o Rumunii?

??????????

Bieda? Cyganie? Chmary bezdomnych psów? Zamek Drakuli? Parlament w Bukareszcie? Im bliżej ostatnich tym lepiej, ale i tak są to skojarzenia krzywdzące. Ludzie starają się omijać ten kraj i nie jest to nic nowego (czytałem nawet o przypadkach, że ludzie wolą nadłożyć drogi i jechać do Bułgarii przez Serbię niż Rumunię). Szczególnie jeżeli chodzi o obszary poza Bukaresztem, gdzie faktycznie można spotkać się ze sporą biedą, czymś co można nazwać Rumunią B. Tą Rumunią A jest sam Bukareszt, w którym w zeszły weekend miałem okazję być, i o którym chciałbym opowiedzieć wam parę słów.

Na sam początek chciałbym powiedzieć, że Bukareszt absolutnie mnie zachwycił. Miałem okazję być w wielu europejskich stolicach, ale sam Bukareszt sklasyfikował bym zdecydowanie w samej czołówce. Pozwólcie jednak, że zacznę od samego początku…

Z Sofii do Bukaresztu można dostać się autobusem lub pociągiem. My wybraliśmy autobus, bezpośrednio, w nocy i w całkiem niezłych warunkach. Bilet w dwie strony do Bukaresztu z Sofii to koszt rzędu 40 euro. Warto też dodać, że autobusy kursują tam codziennie, także możemy się tam wybrać kiedy tylko chcemy. Warto jednak oczywiście zrobić to, gdy pogoda jest już trochę lepsza 🙂

Czytaj resztę wpisu »

Dziś wpis w nieco innej, niż dotychczas formie. Chciałbym was zachęcić do przeczytania wrażeń mojego kolegi, który również jest ze mną na Erasmusie w Sofii. Wpis pochodzi z blogu ESN-u Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, na którym można przeczytać relację Erasmusów z dosłownie całego świata, do czego przy okazji gorąco zachęcam.

Na zachętę mały fragment:

sofia_vitosha2

Padło na Bułgarię, a konkretnie Sofię. Po miesiącu pobytu, śmiało mogę stwierdzić, że nie żałuję ani trochę!

Wybór ten ma same plusy. Przede wszystkim w Bułgarii jest tanio. Dzięki temu nie wydaję całego swojego granta na dzielony pokój, jak niektórzy moi znajomi w innych europejskich stolicach. Co więcej, kraj ten historią sięga czasów Imperium Rzymskiego, okupacji osmańskiej oraz rozłamu chrześcijaństwa, dzięki czemu jest niesamowicie zróżnicowany kulturowo. Oczywiście jest też wiele pozostałości z czasów komunizmu. Poza tym, Sofia jest genialnie zlokalizowana, co pozwala na podróżowanie w wiele ciekawych miejsc (Stambuł, Saloniki, Skopje, Bukareszt, Belgrad, nie wspominając o wybrzeżu Morza Czarnego i innych ciekawych zakątkach Bułgarii). No i ten klimat! W prawdzie miasto położone jest w głębi kontynentu i otoczone górami, ale wiosna zaczyna się już początkiem marca (w lutym również nie jest zimno, średnia temperatura to 5 stopni). W maju temperatury sięgają nawet 28 stopni!”

Reszta wpisu już na blogu, zachęcam:

Na skraju orientu i postkomunizmu….

…bo przeplata, trochę zimy, trochę lata”. To stare polskie przysłowie idealnie nadaje się do scharakteryzowania pogody, której doświadczam w Sofii od czasu przybycia tutaj w styczniu. Ta jest tutaj jak prawdziwa ruletka. Deszcz, śnieg, słońce, grad, przeważnie na zmianę… I o ile ktoś systematycznie nie sprawdza prognoz meteorologicznych, to każdego dnia otwierając okno może doznać zaskoczenia, i to niekoniecznie pozytywnego.

Przyjeżdżając pod koniec stycznia z trochę zaśnieżonych Katowic przywitało nas prawie 20 stopni i ludzie chodzący w samych koszulkach. Można było pomyśleć, że to raj. Niestety, jak wiadomo jedna jaskółka wiosny nie czyni, a pogoda zmienia się tu z podobną częstotliwością jak nastrój kobiet, i to nie żart! 😀 Przyjeżdżając więc na Erasmusa do Sofii (wydaje mi się, że dotyczy to obu semestrów) trzeba zaopatrzyć się w ubrania na dosłownie każde warunki atmosferyczne. Sofia to nie wybrzeże, to nie Złote Piaski, plaże i palemki, to miasto w otoczeniu gór, gdzie czasem jest naprawdę chłodno.

sofia_vitosha2

I choć to góry odpowiedzialne są za kaprysy tutejszej pogody, to bez nich Sofia zdecydowanie straciłaby swój urok… A jak jej kaprysy są wyjątkowe i zmuszają nas do pozostania w pokoju na wieczór, to nie ma wtedy niczego lepszego od nadrabiania zaległości w filmach, serialach czy obejrzenia dobrego meczu (chwała Lidze Mistrzów!) przy Zagorce, albo innym tutejszym piwku 🙂

Dziś króciutko, ale konkretne. A wracając jeszcze do pogody, to podobno w weekend ma być świetna, okolice 20 stopni, ale w… Bukareszcie. Bo to właśnie w Rumunii spędzimy najbliższy weekend.

Do usłyszenia 🙂

 

 

Bułgarzy bardzo cenią własną muzykę, a najbardziej objawia się to w ich zamiłowaniu do chalgi. No dobra, ale czym jest ta cała chalga? Tak właściwie to ciężko jest ją scharakteryzować. Coś jak połączenie brzmień muzyki ludowej i popu. Nie brzmi zbyt zachęcająco, prawda? Na pewno można określić ją mianem bułgarskiego disco-polo 🙂

Przyjeżdżając do Bułgarii trzeba nastawić się na ustawiczne słuchanie chalgi. W taksówkach, kawiarniach, zdecydowanej większości klubów, a nawet na siłowni. Po prostu wszędzie. Wyobraźcie sobie, że w polskim radio nieprzerwanie leci „Ona tańczy dla mnie” i jej pokrewne. Z początku może i było by to całkiem zabawne, ale na dłuższą metę człowiek mógłby oszaleć 😀

I tak jak jest z dico-polo jest to muzyka, którą albo kochasz, albo nienawidzisz. No, ale dość tego gadania, posłuchajcie sami.

Czytaj resztę wpisu »

Napisz

Masz jakieś pytania?
Coś cię nurtuje?
Chcesz dodać na bloga coś swojego, albo przeczytać o czymś konkretnym?

Śmiało, pisz:
mat.wcislo@gmail.com

Najbardziej popularne

Odwiedziny

  • 26 695 wyświetleń

Wprowadź swój adres mailowy, aby być na bieżąco, i otrzymywać na swoją skrzynkę pocztową powiadomienia o nowych wpisach (TO NIE SPAM).

Polecane Blogi

Not Another Showman

The world doesn't need another showman.

Kretsche's Blog

Just another WordPress.com site

Blog ESN UEK

Chcesz wyjechać na wymianę zagraniczą, ale nie wiesz gdzie? Dzięki Blog ESN UEK decyzja będzie znacznie łatwiejsza!